Poza Toruń
.
kwietnia
BEZPŁATNA GAZETA REGIONU TORUŃSKIEGO
|
NR 140 | 13 KWIETNIA 2018 | ISSN 40083456 | NAKŁAD 30 000 EGZ. |
www.pozatorun.pl
Samorząd gminy Łysomice po raz pierwszy przyzna wyróżnienia sportowcom z regionu
G
MINA
Ł
YSOMICE
:
Mieszkańcy w dalszym ciągu cze-kają na inne rozwiązanie moderni-zacji drogi w Grębocinie
G
MINA
L
UBICZ
:
W weekend - kwietnia odbędą się II Wojewódzkie Manewry Ra-townicze w Zalesiu
G
MINA
C
HEŁMŻA
:
Podpisano umowę na rewalo-ryzację parku dworskiego przy budynku Urzędu Gminy
G
MINA
O
BROWO
:
Czernikowo . Gmina Chełmża . Miasto Chełmża . Łubianka . Łysomice . Lubicz . Obrowo . Wielka Nieszawka . Zławieś Wielka
6-7
Odkryj najnowszą ofertę s. 24
Rząd przygotowuje zmiany w transporcie publicznym. Gminy miałyby przejąć pieczę nad funkcjonowaniem autobusów. Czy to rozwiąże problemy, które mieszkańcy powiatu mają od końca zeszłego roku?
Czekając na autobus
Robert Kamiński rozmawia z Jerzym Buzkiem, by-łym premierem
Nasz wspólny sukces: dom Polska
2
Poza Toruń
.
kwietnia
W
YDAWCA
„P
OZA
T
ORUŃ
”
KORZYSTA
I
POLECA
USŁUGI
KANCELARII
PRAWNEJ
„P
ŁAZA
I
W
SPÓLNICY
”
FELIETONY
Event o śladowym zainteresowaniu
DARIUSZ MELLER
Radny Powiatu Toruńskiego
stopka redakcyjna
Redakcja „Poza Toruń”
Toruń, Skłodowskiej-Curie redakcja@pozatorun.pl
Kontakt do redakcji
GSM
Wydawca
Fundacja MEDIUM
Redaktor naczelny
Radosław Rzeszotek
Sekretarz redakcji
Łukasz Piecyk
Redaktor wydania
Kinga Baranowska
Dział reportażu i publicystyki
Robert Kamiński
Dział informacyjny
Michał Ciechowski, Piotr Gajdowski
Kultura
Michał Ciechowski
Zdjęcia
Łukasz Piecyk
Sport
Karol Żebrowski
REKLAMA
Karol Przybylski(GSM ),
Justyna Tobolska(GSM ),
Małgorzata Kramarz(GSM ), Iwona Zuchniak (GSM ),Paweł Skraba(GSM )reklama@pozatorun.pl
Korekta
Piotr Gajdowski
Skład
Studio Poza Toruń
Druk
Drukarnia Polska Press Bydgoszcz
ISSN -
Redakcja nie odpowiada za treść ogłoszeń.
***Na podstawie art. ust. pkt b ustawy z dnia lutego r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych Fundaccja ME-DIUM zastrzega, że dalsze rozpowszech-nianie materiałów opublikowanych w “Poza Toruń” jest zabronione bez zgody wydawcy.
PRZEMYSŁAW TERMIŃSKI
Senator RP
I po świętach…
Wszystko, co dobre, szybko się kończy, jeszcze szybciej kończą się krótkie przyjemności. Niby banał, a jednak w poświątecznej rzeczy-wistości nabiera on zupełnie in-nego znaczenia. Oto na nieszczę-ście partii rządzącej ludzie przez Wielkanoc nie myśleli zapominać o tym, jak premier i ministrowie PiS skubali ich na grube pieniądze, przyznając sobie nawzajem sowite premie. Na domiar złego okazało się, że pani senator Anders, rów-nież z PiS, wyjeździła i wylatała z publicznych środków tys. zł (sic!). Umówmy się, może i jej rola w podtrzymywaniu relacji polsko--amerykańskich jakaś jest, ale czy warta aż takiej kasy? No i kolejna, świeża bomba finansowych roz-rzutności – w Ministerstwie In-frastruktury potajemnie przyzna-wali sobie podwójne - lub nawet potrójne - premie. Co z nimi, do jasnej anielki, jest nie tak?!Nie trzeba było długo czekać, żeby wściekłość ludzi odbiła się na spadkach PiS w sondażach. Zjazd był na tyle poważny, że prezes Ka-czyński postanowił – przynajmniej w swoim mniemaniu – zaszacho-wać wredne media, opozycję i cze-piających się obywateli pomysłem cięć diet dla posłów, uposażeń dla samorządowców i członków państwowych spółek. Pazerni na kasę ministrowie PiS mają zwrócić swoje premie i wpłacić je na rzecz Caritasu. Akurat sensu tego pomy-słu nie mam miejsca tutaj roztrzą-sać, ale to jest nadzwyczaj niespra-wiedliwe. Te pieniądze powinny być ponownie wpłacone na konta ministerstw, z których wcześniej wypłynęły. Dopiero wtedy można powiedzieć, że zostały one zwró-cone społeczeństwu. Jaki będzie efekt tego „rollerco-astera”? Na pewno nie taki, jakby chciał tego Kaczyński. Cynizm bi- jący z pomysłu prezesa jest na tyle ohydny, że nawet najbardziej zdy-stansowane do sprawy osoby wie-dzą, że to tylko kolejna gierka na przykrycie poważnej finansowej afery. Koniec końców PiS będzie zapamiętane jako partia najbar-dziej skompromitowana lewymi i szemranymi finansowymi trans-ferami. Paradoksalnie to właśnie uczciwość, skromność i powścią-gliwość niesione były na wybor-czych sztandarach tego ugrupo-wania. Jednak coś najwyraźniej poszło mocno nie tak.Tydzień temu Grzegorz Sche-tyna i Kinga Gajewska opuścili na moment „konwój wstydu” i zaj-rzeli do naszej kochanej Chełmży. Jak zobaczyłem zaproszenie na to spotkanie, gdzie było napisane: „przyjdź, porozmawiajmy o pro-gramie”, to o mało z krzesła nie spadłem. TO ONI MAJĄ JAKIŚ PROGRAM?! Toć – mówiąc po naszemu – cały ich program to antyPiS! No i zwaliły się tłumy. W liczbie osób (plus parę osób, które przyszły dla beki, bo co inne-go oglądać kabaret w telewizji, a co innego na żywo, choć beka beką, ale i tak gratuluję poświęcenia i samozaparcia). Frekwencję robi-li lokalni działacze PO plus przy- jezdni, jak ta pani, która w imieniu chełmżyniaków pytała o aborcję, bo to przecież najważniejszy pro-blem w Chełmży. A skąd to wiem? Czyżbym uczestniczył w spotka-niu? Bez obaw, nie jestem maso-chistą, nie wytrzymałbym godziny w oparach takiego absurdu, po prostu Chełmża to małe miasto, tu się wie o wszystkim (o szcze-gółach słynnego pobytu Tuska kilka lat temu w Chełmży, kiedy to tak „serdecznie” powitali go kibice Legii Chełmża, też wszyscy wiedzieli, a jak jeszcze oglądałem zdjęcia ze spotkania „wewnętrzne-go” i widziałem te maślane oczy, gdy „Słońce Peru” podawało rącz-kę, żal). Wspomniany „konwój wstydu” to kolejna hucpa zorga-nizowana przez partię bez wstydu. Pomijając fakt, że nagrody zostały zwrócone, osobiście uważam, że się ministrom należały za to, że skutecznie wyciągają nasz kraj z bagna, w jakim pozostawiły go poprzednie rządy, na czele z rzą-dem PO-PSL. Na jakimś forum przeczytałem fajny wpis, że każda władza liźnie coś z plastra miodu, ale jak rządziła PO, to nie liźnię-cie, tylko pożarcie całego plastra wraz z ramkami było i za ul się już zabierali. Jeszcze parę lat i my, polskie pszczółki, nie mielibyśmy gdzie mieszkać. Oczywiście po chełmżyńskim nic nieznaczącym spotkaniu, zgodnie ze starą bol-szewicką metodą propagandową, podjęto rozpaczliwą próbę nada-nia mu „znaczenia”.
4
Poza Toruń
.
kwietnia
REGION
PROMOCJA
Tego dnia ok. godz. rano jeden z mieszkańców odkrył tajemni-czą substancję, która wylewała się do tamtejszego jeziora. Nie dało się zatrzymać wycieku przez następne kilka godzin, pomimo obecności na miejscu wszystkich możliwych służb specjalistycz-nych. Powód? Zakaz wstępu na teren prywatny.
Nieopodal jeziora Dźwierzno znajduje się prywatny teren, na którym działała kiedyś gorzelnia. Właściciel posiadłości posiada tam duży, ok. m zbiornik, wypełniony substancją służącą do nawożenia pól. To właśnie z nie-go zaczęła wyciekać owa ciecz. Zapach miała, najdelikatniej mó-wiąc, dość nieprzyjemny.- Śmierdziało niemiłosiernie – mówi Wiesław Budziak, prezes Polskiego Związku Wędkarskiego w Chełmży. – Jakaś nieznana sub-stancja lała się godzinami do je-ziora. Nie wiem, co to było. Wiem, że żaby wychodziły na brzeg, aby tam zdechnąć. Po raz pierwszy wi-działem coś takiego. Podobne wy-cieki miały miejsce już wcześniej. Z nieszczelnych lagun wylewały się substancje, które skażały wodę. Nie twierdzę, że właściciel to robi specjalnie. Twierdzę jedynie, że taki jest efekt prowizorki. Laguny nie są bowiem należycie zabez-pieczone, skoro zdarza się to już po raz kolejny. Pierwsze pytanie zasadnicze brzmi: czy właściciel ma na to pozwolenie? I drugie: co znajduje się w tych zbiornikach?Z tymi kwestiami zwróciliśmy się do eksperta z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowi-ska.- WIOŚ pobrał próbki skażonej wody – mówi Marek Pawlik, kie-rownik delegatury WIOŚ w To-runiu. – Po zbadaniu okazało się, że substancja, która została uwol-niona do środowiska, to pozosta-łość po procesie fermentacji, tzw. poferment pochodzący z bioga-zowni. W omawianej sytuacji nie można mówić o skażeniu tak, jak to się dzieje w przypadku uwol-nienia substancji niebezpiecznych bądź toksycznych.Czyli zgodnie z ekspertyzą do skażenia środowiska nie doszło. Nie będzie też prawdopodobnie konsekwencji prawnych wobec właściciela. - Jeżeli chodzi o pociągnięcie do odpowiedzialności właścicie-la zbiornika, to informacji na ten temat będę mógł udzielić dopiero po zakończeniu czynności kontro-lnych, które w chwili obecnej są w trakcie realizacji – dodaje Paw-lik.Również sam właściciel laguny nie uważa, żeby doszło do jakiego-kolwiek przekroczenia przepisów.- To robienie szumu o nic – ko-mentuje Andrzej Lipiński, wła-ściciel gorzelni, na terenie której znajduje się laguna. – Doszło je-dynie do drobnego rozszczelnie-nia, które szybko zostało usunięte, a niebezpieczeństwo zażegnane. Zresztą: nie było żadnego niebez-pieczeństwa: zbiornik zawiera na-wóz organiczny, na przechowywa-nie którego mam pozwolenie.Owo „szybko” trwało ponad godzin. Dlaczego?- A kogo miałem w niedzielę posłać? – dodaje Andrzej Lipiński. – To dzień wolny od pracy…Wszystkie służby, jakie pojawi-ły się na miejscu, z policją i bry-gadą kryzysową na czele, tylko bezradnie rozkładały ręce. Nic nie dało się zrobić, bo nie można było wejść na teren prywatny.- Staliśmy tak i przypatrywali-śmy się, jak tysiące litrów zalewa nasze jezioro, a właścicielowi nie chciało się nawet pofatygować na miejsce – mówi sołtys Dźwierz-na Dariusz Podsiedlik. – To już kolejny raz mamy taki przypadek nieliczenia się ani z ludźmi, ani ze środowiskiem.
Tegoroczna Niedziela Palmowa nie będzie się dobrze kojarzyć mieszkańcom Dźwierzna w gminie Chełmża. A już na pewno nie „pachnąco”
Brunatna laguna
Robert Kamiński | fot. Łukasz Piecyk
To z tego zbiornika wydobywała się ciecz.
‘‘
D
OSZŁO
JEDYNIE
DO
DROBNEGO
ROZSZCZELNIE
-
NIA
,
KTÓRE
SZYBKO
ZOSTAŁO
USUNIĘTE
,
A
NIEBEZPIECZEŃ
-
STWO
ZAŻEGNANE
. Z
RESZTĄ
:
NIE
BYŁO
ŻADNEGO
NIEBEZ
-
PIECZEŃSTWA
:
ZBIORNIK
ZAWIERA
NAWÓZ
ORGANICZNY
,
NA
PRZECHOWYWANIE
KTÓREGO
MAM
POZWOLENIE
.